wtorek, 23 października 2012

Na przekór jesieni! Do cholery!

Chaos, chaos, jak w muzyce, tak i w życiu. To pewnie przełoży się na jakość tego wpisu, ale być może doda to uroku, a nie głupoty naszemu skromnemu blogowi.

Obiecywałam, że opowiem o internetowym szale, który tajemniczo nazwałam "Thom sent me here". Kim jest Thom? Baczni znawcy muzyki elektronicznej, którzy śledzą nowości pojawiające się w internecie na pewno, bezbłędnie są w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Thom Yorke, obecnie szaleniec muzyki elektronicznej, co miesiąc (albo dwa :) publikuje na stronie zespołu Radiohead listę utworów inspirujących go do działania. W tym miesiącu nawet mnie nie ominęła ta zacna informacja i było mi dane przesłuchać choć część muzycznego świata jednego z moich największych idoli. I co? I Alleluja! Dobre wybory naprawdę (chociaż mi krytyka Thoma jeszcze nigdy nie wyszła). Co rzuca się w oczy, gdy przeglądacie kolejne linki z utworami? Ludzie jak oszaleli wpisują w komentarzach "Thom sent me here". Jak widać staje się on całkiem niezłym guru-dzikie-elektro. Bądź, co bądź, mnie to rozbawiło, a nawet jeden kawałek wgryzł się na stałe w moją szarą rzeczywistość.


Dan Snaith znany oczywiście najbardziej za projekt Caribou, od roku 2011 działa pod nowym pseudonimem Daphni. Utwór Ye Ye jest przykładem, że pomimo swojego już dojrzałego wieku (jak na producenta muzyki elektronicznej) Dan cały czas się rozwija i potrafi nie tylko zrezygnować z pseudonimu, ale również z konwencji. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Oczywiście słychać jeszcze gdzie, nie gdzie styl z setów granych, jako Caribou, ale ja (jak większość ludzi) mam słabość do rzeczy dobrze mi osłuchanych.

Utwór ten ukazał się na winylu wraz z kawałkiem z najnowszej płyty Four Teta - Pink, która swoją drogą jest naprawdę dobra. Four Tet to dla mnie prawdziwy geniusz elektroniki. Płytka momentami jest bardzo mocno house'owa, by za moment zwolnić i zabrać nas w chill'outową podróż z syntezatorami. Ja się przy niej bawię świetnie, więc polecam każdemu. BTW utwór, który znalazł się na winylu z naszym czołowym Ye Ye, to właśnie: Pinnacles (jeden z moich krążkowych ulubieńców ;)).



Jak od Thoma Yorke'a zaczęliśmy, to na nim skończymy. Kolejnym jego tajemniczym projektem (ile razy wiele z nas zastanawiało się czy bit/set grany w danym kawałku, nie pochodzi od tego wariata!) jest Atoms For Peace. Niby istnieje już od 2009 roku, ale dopiero teraz oficjalnie ukazał się singiel Default. Skład zespołu to: oczywiście - Thom Yorke, basista Red Hot Chili Peppers - Flea, producent Radiohead - Nigel Godrich oraz Joey Waronker  i Mauro Refosc. Historia zespołu zaczęła się od trasy koncertowej promującej solową płytę Thoma - The Eraser, kiedy to właśnie muzycy mieli okazję razem występować. W tym czasie też, powstały kawałki, które mają znaleźć się na pierwszej ich płycie. Premiera zapowiadana jest na początek roku 2013. Ja zacieram łapki. Słychać że będą się obracali pomiędzy późnym brzmieniem Radiohead (The King of Limbs), a specyfiką solowego projektu Yorke'a (The Eraser). Nie ma się co dziwić, skoro spotkali się przy okazji tego wydawnictwa. Pozostaje czekać.

Dzisiaj jeszcze pojawią się na blogu podcasty z audycji Muzyczny Eurotrip z ubiegłego miesiąca, dlatego też tak krótko dzisiaj.

......ale jak zwykle w głowie mam więcej :>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz