Ulka mówi mi, że za długie i nudne te posty pisze. Nikt tego czytać nie chce, jeszcze muzyka za przeproszeniem z odbytu wzięta. No cóż, wiedziałam, że tak będzie. Może napiszę dzisiaj krócej (jak mnie fantazja nie poniesie) i myślę, że nawet trafię w gusta naszej alternatywnej Urszuli (oczywiście mam nadzieję, że również w Wasze drodzy czytelnicy, nie piszę bowiem dla siebie).
Music Alliance Pact to temat, który poruszam co parę miesięcy w swojej audycji. Cóż to jest? A jest to zrzeszenie blogerów muzycznych z całego świata, którzy co miesiąc publikują na stronach magazynu Guardian listę najlepszych młodych artystów z ich krajów. Co kilka miesięcy mobilizują się jednak bardziej i wspólnie tworzą listę utworów do ściągnięcia ZA DARMO moi drodzy!
W tym miesiącu jest to dla nas szczególnie ważne, ponieważ w zestawieniu po raz pierwszy pojawiła się Polska! A naszym zacnym reprezentantem jest: http://lukaszkusmierz.wordpress.com/, który od teraz już co miesiąc będzie typował polski zespół do zestawienia. Cieszymy się bardzo i trzymamy kciuki.
Jego pierwszym wyborem był młodziutki zespół, znany i lubiany z koncertów na żywo: Fair
Weather Friends. Ich muzyka zapowiada się dobrze, dlatego z niecierpliwością czekam na więcej utworów w wykonaniu chłopaków.
Dzisiaj zaproponuję, wam bardzo krótki subiektywny przegląd zespołów, które znalazły się na sierpniowej liście Music Alliance Pact.
1. Plaided
– zespół powstał w Wiedniu w roku 2009. Julia i Weronika poznały się podczas
organizowania festynu dla kobiet w roku 2005. Podczas koncertów i licznych dyskusji doszły do
wniosku, że potrzebują stworzyć coś razem. Najpierw wraz z Aleną
Pfoser utworzyły zespół Iisebill, pod którego szyldem nagrały jeden album.
Po odejściu Aleny, jednak dziewczyny przekształciły się w Plaided. Od początku były one
bardzo mocno zaangażowane w ruch feministyczny. Mają do tego zresztą wyśmienite
warunki, ponieważ w Wiedniu odbywają się bardzo regularnie spotkania i koncerty
młodych żeńskich zespołów wspierających ten ruch.
Z ich ideami oczywiście zgadzać
się nie trzeba, ale bardzo podoba mi się fakt, że w Austrii rozwija się dzięki
feministkom wiele dobrych młodych
zespołów. W tym Plaided.
Po wielokrotnym przesłuchaniu 3
piosenek, które znajdują się na profilu na soundcloudzie, poczułam
niedosyt. Jest to jednak dobry niedosyt, który budzi ciekawość, co do przyszłości
zespołu.
Dziewczyny bardzo ładnie meandrują
pomiędzy indie rockiem, a lo-fi. Mi bardzo pasuje do tego wszystkiego wokal.
Muzyka na początku może wydawać się monotonna, ale po bliższym poznaniu da się
usłyszeć miłe muzyczne detale, które wyróżniają się spośród szumu innych
dźwięków.
2. Alcoholic
Faith Mission - Zespół już nie tak świeży,
ponieważ ostatni ich album ukazał się w ubiegłym roku, a nosi nazwę Ask me this
i od niedawna jest dostępny na całym świecie. Z tej okazji właśnie pojawili się
oni na liście Music Alliance Pact.
Cieszę się że dzięki temu
poznałam muzykę tej grupy. Po pierwsze są bardzo podobni do innej duńskiej formacji Efterklang. Nie brzmią na całe szczęście identycznie (na świecie byłoby nudno). Wszelakie
instrumenty mieszają się w ich płytach z
pięknymi wokalami wszystkich, podkreślam wszystkich, członków zespołu, co było i
jest widoczne również u Efterklang.
Efekt jest poruszający. Melodie
chwytają za serce. Po prostu chce się tego słuchać.
Sam zespół to też historia nie z
tej ziemi. Najlepsza jest nazwa, która idealna jest na po weekendowe przysięgi i
obietnice niektórych ludzi z obolałymi głowani - Alcoholic Faith Mission. Jest
to ironiczne nawiązanie do organizacji działającej w Ameryce Apostolic Faith Mission.
Jest to również ogromna groteska
z samych członków zespołu, którzy od alkoholu nie stronią.
Trochę napiszę jednak o ich
wydawnictwach, z którego każde jest wyjątkowe i ma pewne zasady tworzenia.
Pierwsza płyta Misery Loves Company powstała na zasadzie: nagrywamy tylko w
nocy, tylko przy świetle świec i pijemy alkohol- no i proszę taka ich walka.
Druga płyta 421 Wythe Avenue powstała na zasadzie: do nagrywania wykorzystujemy
tylko sprzęt, który mamy w swoich mieszkaniach.
Trzeci album, o którym
wspominałam powstał jak piszą bez żadnych zasad. Cała twórczość mimo, że powstawała
w dziwaczny sposób brzmi jednorodnie. Ja się zakochałam mam nadzieję, że was
również zachęcę do odkrywania ich twórczości.
3. Stealing Sheep - W tym miesiącu blogerzy naprawdę
mnie zaskoczyli, i prawie każdy kawałek, który prezentowali budził moją ogromną
sympatię. Stealing Sheep i ich Shut Eye, przy którym od razu wstałam zaczęłam skakać to idealny przykład muzycznego zastrzyku pełnego pozytywnych wibracji. A to wszystko za sprawą tercetu, który powstał przy kubku kawy w Melo
Melo Cafe w Liverpoolu.
Ich muzyka określana jest jako
folktronika. Dziki psycho-folk, harmonia gitar głosów i hipnotyczne rytmy. Tego
jeszcze na rynku muzycznym nie było. Inspirują się twórczością Talking Heads, czyli kolejny plus dla dziewczyn z mojej strony.
Ich debiutancki album pojawił się
bardzo niedawno nazywa się : The Diamond Sun i myślę, że za niedługo zrobi się
o nim głośno.
4. Papercutz - Wybór portugalski również był dla mnie bardzo
przyjemny. Ładne kobiece wokale, delikatne plumkanie gitary, od czasu do czasu
jakieś elektro, wszystko jednak jest utrzymane w mrocznym napięciu, które mnie
osobiście fascynuje. Jest to jeden z ciekawszych zespołów, które ostatnio
poznałam. Warto przyjrzeć się ich twórczości bliżej. Ja odkryłam tą drogą utwór,
który wykonali oni wraz z fantastycznym producentem muzyki elektronicznej z
Polski o pseudonimie Pleq.
5. Cream
Child- Jak do tej pory moje rosyjskie odkrycie życia. Taki ot mały przełom.
Wybór blogera Babylon Noise powalił mnie na
kolana. Cały album School Skulls przesłuchałam z szeroko otwartymi oczami. Jak dla mnie ten muzyk to geniusz. Bardzo podobają mi się jego wesołe kompozycje
elektroniczne, które (trzeba przyznać) bardzo wpadają w ucho. Płyta jest długa,
ma aż 13 kawałków, ale nie jest monotonna. Jak pisze bloger jest to słodki
cukierek muzyczny, w którym elektronika łączy się z elementami rosyjskiego
folku. Polecam każdemu. Jego pierwszy album w przeciwieństwie School Skulls był dosyć
mroczny. Jak można zresztą przeczytać na bandcampie muzyka, zamienił on taniec w
ciemnościach, tym razem na taniec w świetle dnia.
Mnie ten krążek sprawił ogromną radość mam
nadzieję, że wam również – gorąco polecam, szczególnie, że cały album można
pobrać za darmo.
Music Alliance Pact to świetna inicjatywa, która pozwala każdemu poszerzać muzyczne horyzonty. Szczególnie, że w zestawieniach znajdują się zespoły z regionów świata, które często są przez europejczyków zapomniane. Zachęcam do śledzenia poczynań blogerów, którzy starają się wyszukiwać największe perły ze swoich rodzinnych stron.
I miało być krótko....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz